literature

3. Ash

Deviation Actions

bibi-wish's avatar
By
Published:
249 Views

Literature Text

Popiół


„Pozostałość w postaci szarego proszku po spaleniu substancji pochodzenia organicznego”. Taką definicję można przeczytać w słowniku. Taką definicję można by ułożyć samemu. Ludzie lubią wszystko definiować, wkładać w określone ramki, nazywać, wyjaśniać. Wszystko zostaje opisane zlepkiem beznamiętnych wyrazów, umownych i jakże nietrwałych... Bowiem z czasem wiele rzeczy na tym świecie zmienia swoje znaczenie, tak że niektórym trudno się w tym odnaleźć.
Popiół... czy TO również można nazwać „popiołem”? Tę garstkę szarego proszku, niesionego wiatrem po nieskończonej pustce? Kiedyś ten proszek był ciałem – silnym, ale i podatnym na zranienia. Ciało to jednak się rozpadło. Nikt go nie podpalił, nie uderzył w nie piorun, nie rzucono śmiertelnego zaklęcia. W pewnej chwili nieskończona ilość regeneracji okazała się mieć jednak swój limit i ciało to rozpadło się; został po nim tylko popiół, który powstał bez udziału ani jednej iskry.
Ta garstka szarego proszku posiadała już tylko jedno przeznaczenie – dryfować z wiatrem po nieskończonej pustce, nikomu i niczemu niepotrzebne. Już dawno została pozbawiona wszystkich sił, na które ktoś mógłby się połasić. Siły te odeszły wraz z nieskończoną ilością pochłoniętych dusz. Popiół został sam, całkiem sam – zimny i beznamiętny jak ciało, którym był niegdyś. Teraz dołączyło do niego jedno jedyne uczucie, którego od wieków jako ciało nie doświadczał – słabość... Nie miał nóg, na których mógłby uciec ani rąk, którymi mógłby się bronić. Nie posiadał oczu, którymi wszystko by widział ani uszu, którymi wszystko by słyszał. Był NICZYM. Słabym i niepotrzebnym NICZYM.
Zapewne gdyby posiadał oczy, nawet by z tego powodu nie zapłakał. Już dawno zapomniał, czym są łzy. Ponadto nigdy nie zwykł użalać się nad sobą. Nad nikim nigdy się nie użalał – tak przynajmniej sądził, kiedy był jeszcze ciałem. Litość nie leżała w jego naturze, podobnie jak inne emocje. Odrzucił je wraz z innymi cechami, które mogłyby zdradzić jego człowieczeństwo, by łatwiej mu było istnieć wśród tych, co byli równie puści, jak on sam. Tak przynajmniej sądził do pewnego czasu...
Popiół nie posiada wspomnień, bo nie ma też umysłu, w którym mógłby je przechowywać. Nie dręczą go mroczne zagadki własnej przeszłości, nad którymi mógłby rozpamiętywać. W snach, których zresztą nie posiada, nie widzi tych, co zginęli z jego rąk, powracających doń w postaci najobrzydliwszych, koszmarnych majaków. On istnieje tylko tu i teraz, nie posiadając żadnego „wczoraj” ani „jutro”. Dlatego nie musi się o nic martwić, będąc zawieszonym w czasie i przestrzeni, otoczony własną słabością i świadomością niemal nieistnienia...
Ale nawet popiół może przybrać pewną kruchą, nietrwałą i nieuchwytną postać... Wiatr czasami uspokaja się, a drobny i szary proszek opada na piach. Bywa, że usypuje się w kopczyk, mając wtedy ulotne wrażenie, że jednak jest CZYMŚ. Owo COŚ zostaje jednak unicestwione równie prędko, jak powstaje, w ten sposób doświadczając co jakiś czas specyficznych narodzin i śmierci. Jemu to nie przeszkadza. Zawsze potrafił znieść nawet najgorszy ból, którego po obróceniu się w proch nie czuje już wcale. Trwa zawieszony pomiędzy bytem a niebytem, nieczuły na bodźce zewnętrzne. Na nic nie czeka, niczego nie pragnie, na nic nie ma nadziei.
W pewnej chwili z popiołem dzieje się jednak coś dziwnego. Wiatr usypuje wszystkie jego, nawet najdrobniejsze cząsteczki, w jeden kopiec, po raz pierwszy tworząc z niego CAŁOŚC. Wokół niego krążą fragmenty dawnej świadomości, wzbudzając pewnego rodzaju niepokój. Wśród nieskończonej pustki daje się wyczuć atmosferę wyczekiwania... Oto bowiem popiół zaczął wirować na wietrze, przyjmując nowy KSZTAŁT. Jego cząsteczki dopasowały się do siebie powoli, jedna po drugiej, jak w niezwykle skomplikowanej układance. Nie wiedział, co się z nim dzieje i czym właśnie się się staje. Fragmenty jego świadomości również musiały się z nim złączyć, by uświadomił sobie, czym w ogóle jest.
Nagle całą jego postacią wstrząsnął ból tak wielki, że po raz pierwszy od lat miał ochotę zapłakać. Chciał krzyknąć, ale nie potrafił wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Wspomnienia ze wszystkich poprzednich żyć zaatakowały go z pełną mocą, wypełniając go przeczuciem, że za chwilę znów rozpadnie się na kawałki – człowiek, zabłąkana dusza, Pusty we wszystkich aspektach ewolucji... ŚMIERĆ... i ONA... Tak, wśród jego wspomnień zachował się jak żywy obraz TEJ DZIEWCZYNY. Nawet wtedy, gdy dryfował z wiatrem, pewne niejasne przeczucie w strzępkach dawnej świadomości formowało się w jej postać.
Kiedy ból minął, odkrył niemal natychmiast, że posiada oczy, które może otworzyć i ujrzeć bezkresne pustkowie wokół siebie. Odkrył, że posiada uszy, którymi może wychwycić każdy szmer i usta, którymi może przemawiać. Jego nozdrza wdychały zapach pustyni, znajomy i budzący melancholię. Posiadł także kończyny, którymi mógłby się bronić i na których mógłby uciekać. Posiadł umysł, dzięki któremu mógł analizować wszystko i przypomnieć sobie wszystko.
To właśnie wtedy uświadomił sobie, że doświadczył jakiegoś cudu.
Z popiołu, ze stanu pomiędzy życiem i śmiercią, stał się ISTOTĄ.


KONIEC
Third part of UlquiHime fanfiction... In polish, of course:D

Mówiłam, że na dwóch częściach się nie skończyXD No i go wskrzesiłam. Wydaje mi się, że bez przeczytania poprzednich części, może się to wydać bez sensu... Bez znajomości mangi i tego, co się stało z biednym Ulquiorrą, tym bardziej...
Właśnie piszę czwartą część. Jestem od niego uzależniona. Ja po prostu uwielbiam tę postać (sorry, GrimmXD).

Poprzednie części:
1. Kukła [link]
2. Łzy [link]
Kolejna część:
4. Serce [link]
© 2009 - 2024 bibi-wish
Comments0
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In